Życie w stanie hibernacji - Goli Taraghi "Sen zimowy"


Jeżeli są jakieś teksty, obok których da się przejść obojętnie, to na pewno nie należy do nich utwór Sen zimowy. Choć obojętność jest tutaj ewidentnie słowem za słabym, bo nie chodzi o to, aby coś przeżyć, zrozumieć i ewentualnie odnieść po trosze do siebie; chodzi o to, aby się z czymś totalnie i nierozerwalnie utożsamić, aby coś potraktować jako część swojego jestestwa.
„… Moje serce wciąż szuka tak wielu rzeczy-tak wielu utraconych rzeczy…”.
Tęsknota za tym, czego nigdy nie było,  bezproduktywne przeżywanie wspomnień, odklejanie się od rzeczywistości na rzecz bezmyślnego zanurzenia w przeszłości, bezbronność wobec losu, społeczności, stereotypów, własnych lęków i słabości. Jakże to wszystko brzmi znajomo, jak to jest bolesne, dotkliwe i nieprzyjemne. Dawno nie czytałam książki, która byłaby tak refleksyjna, złożona i mądra. Dawno nie miałam do czynienia z tekstem, nad którym miałabym ochotę zapłakać, który szczerze porusza, który wywołuje niesamowicie mocne refleksje. Sen zimowy jest przede wszystkim opowieścią o przemijaniu i jawi się jako pewnego rodzaju  studium starości, ale w wielu miejscach staje się też relacją z podróży w głąb ludzkiej psychiki, w samo sedno tęsknoty za młodością, w nostalgiczny świat wspomnień, które niekoniecznie były dobre, ale zawsze były znajome, wspólne, wolne od dokuczliwej samotności.
„… Chcę zasnąć. Nie mam już ochoty o niczym myśleć. Jestem zmęczony (…). Jestem po prostu stary…”
 Ja natomiast jestem tą książka głęboko wzruszona i ciężko mi jest wypowiadać się o niej bez odniesienia do osobistych refleksji i lęków.

Bohaterami opowieści są głównie mężczyźni, których życie opisywane jest jakby przez pryzmat szkła powiększającego. Wszystko zdaje się być bliskie i dalekie jednocześnie. Zniekształcone gesty i zachowania stają przerażające w swojej nienaturalności, a jednak nie da się uciec od poczucia, że tak właśnie wyglądają ludzkie emocje z bliska , na poziomie pewnego uwypuklenia, przy użyciu lupy, lornetki, czy wręcz mikroskopu. Ta skrzywiona perspektywa zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bo przeszłość potraktowana z bolesnym przybliżeniem stała się tutaj smutną, ale prawdziwą karykaturą rzeczywistości. W tym swoistym natłoku postaci bohaterem  głównym staje się jednak czas. Czas, który więcej odbiera niż daje. Czas, który nie leczy ran, ale który te rany pielęgnuje i w żaden sposób nie pozwala się im zagoić. Goli Taraghi rozprawia się z wieloma stereotypami i pobożnymi życzeniami ludzkości, które w ostatnich dekadach mocno rozprzestrzeniają się pod sztandarami samorozwoju i bliżej nieokreślonej drogi do szczęścia. Bezczelnie kpi sobie z modnych haseł o tym, jakoby  młodość i starość były jedynie stanami umysłu, który można przecież dowolnie formować. Okazuje się bowiem, że stare ciało to nie jest młode ciało, i że ten fakt jest bardzo istotny. Natomiast jeszcze istotniejsze zdaje się być wszechobecne poczucie , że dusze ludzkie są stare, że są od samego początku naznaczone  zgryźliwością i bolesnością. Młodość jest tutaj w odwrocie, a jej ulotność boli w najczulszych punktach. Nieuchronność przemijania otacza wszystko wokół, nikomu nie uda się uciec, ani przed śmiercią, ani przed życiem.

Ta mała książeczka ma w sobie ogromny ładunek emocjonalny i wywołuje niewyobrażalnie mocne refleksje. Jej nastrój natomiast przypomina trochę oglądanie starych zdjęć, zdjęć już zniszczonych, przy których często wypowiada się teksty w stylu – o, to wujek jeszcze wtedy żył? Świat, którego już nie ma, otoczenie znajome i nieznajome jednocześnie. Coś co było i minęło, ale w jakiś sposób ciągle żyje. Żyje we wspomnieniach, które niejednokrotnie są skrajnie bolesne. Ktoś jedzie odwiedzić przyjaciela, podróż zostaje udaremniona, nigdy nie dociera do celu, a wkrótce potem przyjaciel umiera i na wszystko jest za późno. Ktoś butnie obwieszcza zwycięstwo nad chorobą, a za chwilę już nie żyje. Rozstania na zawsze. Niespodziewane odchodzenie bez pożegnania. Nieuchronność rzeczy ostatecznych. Takich momentów boi się przecież każdy z nas. A co jeśli nie zdążę? A przecież z czymś nie zdążę, bo nie da się zdążyć ze wszystkim… Co mam więc wybrać? Gdzie ulokować priorytety? I ile czasu realnie mi zostało? Z takim kalibrem Autorka finalnie zostawia czytelnika. Z tym właśnie każe się mierzyć.

Książka skonstruowana jest w sposób oparty na osi retrospektywnej.  Mamy dwa rodzaje narracji. Narrator pierwszoosobowy ewidentnie boryka się z własną starością i nieustannie wraca do przeszłości, a od teraźniejszości już niczego w zasadzie nie oczekuje. Trzecioosobowa perspektywa natomiast stanowi mocno wybiórczy zapis losów poszczególnych bohaterów, ich bierności i ponurej zgody na świat. Sednem całej opowieści zdają się być dwa smutne słowa – tęsknota i stagnacją. Bohaterowie są zniewoleni na bardzo wielu płaszczyznach i mają mocno ograniczone pole manewru, a tym co więzi  najmocniej, są ich ponure umysły i stare, bierne dusze. Wszyscy zdają się bezczynnie tkwić w miejscu i dreptać wokół własnych lęków. Jedynie dwie postacie kobiece stają się symbolem aktywności i dość specyficznej niezgody na zastaną rzeczywistość, ale również i one, tak samo jak wszyscy pozostali, ponoszą porażkę i nie są w stanie uciec przed tym co nieuchronne. Ten swoisty marazm nadaje utworowi dość konkretnej barwy i mocno dominuje wszystkie inne płaszczyzny odbioru. Wyuczona, czy też wydumana bezsilność staje się znakiem rozpoznawczym całej książki. Na jej kartach ciągle się za czymś tęskni, coś się planuje i w zasadzie niczego nie udaje się zrealizować pomyślnie. Wszystko układa się na odwrót, wszystko się wykrzywia i zniekształca. I nie ma możliwości, aby  cokolwiek naprawić, bo okazuje się, że w każdej pojedynczej sytuacji jest zwyczajnie za późno. Nie można zacząć od początku. Po prostu się nie można, bo początek, w przeciwieństwie do końca, jest mglisty i  mało wyraźny. Tytuł również nie pozostawia zbyt wielu wątpliwości – życie bohaterów jest stanem hibernacji , jest senną, na wpół świadomą egzystencją.
Byt ludzki rzucony na pastwę ślepego losu. Nieuchronność śmierci. Ponure przekonanie o ulotności wszelakiego szczęścia. Przygnębiająca wizja przemijania. Jest jesień, zbliża się pierwszy listopad, spadają liście, a ja zastanawiam się ile widziała już ziemia po której chodzę, ile ludzkich istnień pochłonęła, i ile pokoleń będzie po niej deptać  gdy ja  odejdę… Tyle emocji, miłości, nienawiści, wojen, modlitw, dziękczynień i narzekań… I kiedy to się wszystko stało, kiedy minęło… Fakt, spory kaliber jeśli chodzi o refleksje. Fakt, niełatwa symbolika. Czy mimo wszystko warto? Tak, bo Sen zimowy wzrusza i porusza, bo pobudza wrażliwość, bo uczy szacunku do czasu, bo miejscami wyciska łzy, aby zaraz potem przynieść ulgę i głęboki, spokojny oddech dystansu wobec wszystkiego co doczesne.

Na koniec dodam, że książka jest fantastycznie wydana i świetnie przetłumaczona, że czyta się ją bardzo płynnie, że przypisy opisujące irańskie, czyli przecież zupełnie egzotyczne, potrawy i obyczaje, stanowią odrębną opowieść,  posłowie natomiast wyczerpująco wyjaśnia  złożony i archetypiczny charakter utworu. Jest to lektura krótka i zapadająca w pamięć. Tekst i nostalgiczny i sentymentalny. Tekst mocny i kojący jednocześnie.   Zostawię was więc przez chwilę z jego fragmentem. Niech zachęca do lektury, bądź od niej odrzuca, niech wywołuje refleksje, niech zmusza do myślenia…
„…I co byśmy wtedy robili? – spytał.-Tkwilibyśmy tu gdzie jesteśmy teraz, z tymi samymi marzeniami. Nie ma dla nas innej drogi. Jesteśmy małymi ludźmi. Do czego możemy dojść? Czego dokonać? Trochę snu, jedzenia, dach nad głową. Od czasu do czasu jakaś prosta i rozsądna rozrywka. To bardzo mało, ale nie jest źle. Trzeba być wdzięcznym i za to. W porównaniu z wieloma i tak jesteśmy lepsi i bardziej do przodu. Przeżyliśmy całkiem znośne chwile, nie można o tym zapominać. Od czasu do czasu zdarzało nam się nawet śmiać…”


Komentarze

  1. Twoja recenzja aż kusi, żeby przeczytać tę książkę :) Ale to nie mój typ literatury, nie lubię uczuć, które u mnie wzbudza - choć nie wykluczam, ze kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo👍
      A które konkretnie uczucia masz na myśli?

      Usuń
  2. Nie miałam w planach czytania tej książki, ale po Twojej recenzji wnioskuję, że byłby to błąd, gdyby nie znalazła się w mojej domowej biblioteczce. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie do końca mój klimat, ale zaciekawiła mnie Twoja recenzja, więc może kiedyś sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa recenzja:) ksiazks nie jest w moim klimacie ale odpisujesz ja arcyciekawe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję😄
      I mam nadzieję, że może jednak zmienisz zdanie...

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, że pomimo Twojej pozytywnej opinii, jednak ja nie czuję się na siłach, aby odkryć tę historię. Może kiedyś się to zmieni, ale aktualnie podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, ale recenzja i ale temat! Naprawdę czuję się mocno zainteresowana książką, choć pewnie widząc ją w księgarni w życiu bym nie sięgnęła, bo ani tytuł, ani okładka nic mi nie obiecuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję😀
      Tak, książka wygląda niepozornie, ale w żadnym wypadku taka nie jest!

      Usuń
  7. Świetna recenzja. Faktycznie trudno przejść obok tej pozycji obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę i czeka w kolejce do przeczytania. Po Twojej opinii wiem, że warto. Poza tym lubię to wydawnictwo, nie wydaje złych książek. Masz racje, że książka jest ładnie wydana, okładka znakomita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby się doczekała jak najszybciej 😊😊. Myślę, że nie będziesz żałować.
      A wydawnictwo również jedno z moich ulubionych📚👍

      Usuń
  9. Książka zupełnie nie "dla mnie "ale takich recenzji mi trzeba. Będę zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. lubię książki, które zmuszają do myślenia :) chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może będzie okazja po nią sięgnąć. Recenzja mnie zachęciła, więc będę się rozglądać :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo ;),
      Rozglądaj się, książka jest tego warta ;)

      Usuń
  12. Totalnie nie planowałam jej czytać ale przez ciebie wiem że to musi się zmienić

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie recenzja długa i nie zachęca do czytania

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz