Autobiograficzny ekshibicjonizm- Emmanuel Carrère "Powieść rosyjska"

Rosja to nie kraj,  Rosja to stan umysłu... Coś w tym jest, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie tam dzieją się najdziwniejsze rzeczy na kuli ziemskiej . Tam są najniższe temperatury i tam mieszka najwyższy człowiek świata,który zresztą ciągle rośnie. Tam ludzie modlą się do Putina i tam praktycznie nie ma klasy średniej.  Rzeczywistość po brzegi wypełniona absurdem i pachnąca alkoholem każdego rodzaju. Być może moje spojrzenie jest w jakimś tam stopniu wypaczone, bo przyznam się, że opieram je głównie na reportażach National Geographic i nie sięgam zbyt głęboko,  ale mam wrażenie że ten kraj jest w jakimś tam stopniu nacechowany groteskowo. Pewnie dlatego od zawsze ciągnie mnie w kierunku wschodnich rejonów kulturalnych. Natomiast w ujęciu romantyczno - sentymentalnym nie zapominam o tym, że Rosja jest przecież ojczyzną Bułhakowa, Sołżenicyna, Dostojewskiego... I prawdopodobnie  z tego tylko powodu,w przypadku książki,  o której dzisiaj piszę, wystarczył mi tytuł, bo, że tak sparafrazuję klasykę, gdy słyszę - Powieść rosyjska - to od razu wchodzę .Czy słusznie?  Tak, bo choć w tej konkretnej sytuacji powieść nie do końca jest rosyjska,  to jest dobra,  powiedziałabym nawet, że bardzo dobra.

Bywa, że podczas lektury najtrudniej jest skonfrontować swoje wizje z rzeczywistością. Bywa, że to czego oczekujemy w znaczący sposób rozbiega się z tym co dostajemy. Ale bywa i tak, że ta rozbieżność, jest czymś świeżym, odkrywczym i ciekawym. Po Powieści rosyjskiej obiecywałam sobie wiele, jak się później okazało, zupełnie absurdalnych doznań czytelniczych. Myślałam, że dostanę przechadzający się po skutej lodem tajdze cień Wolanda (a czemu nie?), że przemówi do mnie Wysocki, że zatańczą baletnice, a na końcu zostanę posadzona w samym centrum rozprawy filozoficznej suto zakrapianej podłej jakości bimbrem, który w zasadzie w każdej chwili może okazać się trujący. A tymczasem otrzymałam półkrwi Rosjanina, który rosyjskim włada w stopniu mniej niż komunikatywnym, i który tak naprawdę jest Francuzem poszukującym swojej tożsamości na rosyjskiej prowincji. Otrzymałam ekshibicjonistyczną projekcję emocji toksycznego związku oraz autobiograficzne wątki, które w tak ścisły sposób przeplatają się z fikcją, że w zasadzie nie da się uciec od wątpliwości co do tego, w którym momencie Autor mówi o sobie, a w którym konfabuluje. Można wiec śmiało  powiedzieć, że otrzymałam dużo. Dużo treści, dużo znaków zapytania, dużo refleksji. Książka jest więc ciekawa, porywająca i wciągająca. Owszem, stosuje się tutaj rozmaite fajerwerki językowe, które gdzieniegdzie przyjmują formę nieco chropowatej stylistyki. Owszem, udziwnia się i dramatyzuje wpadając niejednokrotnie w przerysowaną manierę. Jednakże całość zdaje się być spójna i przemyślana na tyle, że pod koniec ma się ochotę na więcej. Na dodatek to właśnie na kartach tej opowieści odnalazłam słowo, którego istnienia nie byłam świadoma, a które spodobało mi się do tego stopnia, że prawdopodobnie będę go nadużywać. Mówię o wyrazie bovaryzować. I choć narrator używa tego słowa w odniesieniu do swojej rozchwianej emocjonalnie partnerki, ja mam wrażenie, że jest to idealne podsumowanie atmosfery panującej w utworze oraz zastosowanej w nim stylistyki. Jak się więc bovaryzuje na kartach Powieści rosyjskiej? A no tak : "... Chodząc w ten sposób, żywym, lekkim krokiem, mówię sobie, że skoro przez całe życie leżałem bez ruchu jak paralityk, muszę to sobie teraz wynagrodzić..." Albo tak: "...Byłem pewien wyłącznej miłości Mamusi, więc nie czułem się zazdrosny. Do dziś jest tak samo: jestem pewien, że kobieta, która mnie kocha, kocha wyłącznie mnie, cokolwiek zrobię, nie przestanie mnie kochać-a jeśli się okazuje, że to nieprawda, wpadam w szał..." . Podoba się? To dobra wiadomość jest taka, że znajdzie się tego więcej, dużo więcej...

Tym co podczas lektury rzuca się w oczy najmocniej, jest wszechobecny ekshibicjonizm emocjonalny. Wybebesza się tu w zasadzie każde odczucie, każde pojedyncze drżenie. Jednak w tym przypadku to totalne obnażanie jest nie tylko znośne, ale i niezwykle interesujące.  A matrycę porównawczą stanowi dla mnie choćby ekshibicjonizm Knausgårda, przez który nie byłam w stanie przebrnąć. Te ogołocone emocje serwuje się w sposób lekki i bezceremonialny, a megalomania narratora współczucie wzbudza w większym stopniu niż irytację. Człowiek,  który pretenduje do wysokiego miejsca w hierarchii społecznej, bogaty i zblazowany reporter, który, nie ma co ukrywać,  spogląda na rzeczywistość z wygodnej perspektywy prestiżowej pozycji.  A jednak ten zaginiony dziadek robi swoje i to właśnie dzięki niemu czytelnik bardzo szybko dostrzega w bohaterze spore zagubienie mentalne wywołane ogromnym kryzysem tożsamości.
Jedyne do czego mogę się na tej płaszczyźnie przyczepić,  to wątki erotyczne. Genitalne, fizjologiczne,  słabe... A nowelka pornograficzna napisana dla ukochanej, która ma być swoistą wisienką na torcie? O rany... Nie ma wiec co liczyć na elektryzujące 'momenty', bo mimo tej całej ekshibicjonistycznej otwartości, na tym polu poziomom powieści leci na łeb na szyję. Dlatego ja wolę gdy Autor opowiada o swoich dylematach i użala się nad sobą, nawet jeśli jest to mocno naciągane.

No i nie mogę nie wspomnieć o tej wymienionej w tytule Rosji,  której, wbrew wszystkim sugestiom, nie ma w utworze zbyt wiele. Kotielnicz, maleńkie miasteczko, szczelnie zabita dechami prowincja, ponura miejscowość, której mieszkańcy są senni, opieszali i pozbawieni jakichkolwiek perspektyw. Tam ma być nakręcony reportaż i tam mają wyjaśnić się sprawy dotyczące korzeni bohatera. Całość pretenduje do miana medytacyjno - refleksyjnej enklawy, w której pod wpływem przemyśleń dokonają się głębokie przemiany psychologiczne. Innymi słowy - narrator jeździ tam po to, żeby poskładać w jedną całość swoją mocna poszarpaną tożsamość i rozliczyć się z samym sobą oraz z poczuciem dziejowej odpowiedzialności pokoleń, która nosi mocne znamiona klątwy. Z tym że w Kotielniczu nie ma do tego dogodnych warunków...Miejsce jest tajemnicze w mroczny sposób, przewijają się dziwni ludzie, a alkohol oczywiście leje się strumieniami.  Do tego, pod koniec utworu, dochodzi jeszcze morderstwo, które nie doczeka się wyjaśnienia. Symboliczny wydźwięk tego miejsca jest jednak wielkim atutem całego dzieła. Okazuje się bowiem, że próby odtworzenia przeszłości są daremne, a nić łącząca nas z przodkami zdaje się być niemożliwa do przerwania. Takie motywy są mi niezwykle bliskie, gdyż kojarzą mi się z koncepcją bytu ludzkiego, który jest determinowany odpowiedzialnością pokoleniową. Idea tragizmu sytuacji, której nie da się odmienić. Efekt błędnego koła. No i ta Rosja, choć jest jej tak mało, zdaje się być niezwykle klimatyczna...

Czy Autor w tej książce mówi o sobie? Z całą pewnością tak, gdyż bardzo wyraźnie nawiązuje do swojego pochodzenia oraz wcześniejszej twórczości. Ale czy mówi całą prawdę? Tego nie wiemy... I niech ta zagadka pozostanie w strefie cienia, bo dzięki niej utwór zachowa swój specyficzny, wyrazisty charakter. Aby czerpać przyjemność z lektury Powieści rosyjskiej trzeba od początku wpaść w jej specyficzny rytm. Jeśli to się uda, książkę pochłania się na jednym wdechu. Ta przygoda czytelnicza może okazać się interesująca (dla mnie taką właśnie była ), ale lepiej się jednak nie nastawiać, że będzie  rosyjska...

Komentarze

  1. Tematyka nie dla mnie ale może kogoś zaciekawi po przeczytaniu twojej recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja super. Co do samej Rosji mam podobne odczucia. Niestety powieści rosyjskie to nie dla mnie. Nie przemawiają do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję😊
      A powieść jest rosyjska tylko w tytule, bo Autor jest Francuzem. Więc może jednak dasz się przekonać...

      Usuń
  3. Niektóre rosyjskie powieści to absolutne klasyki - Dostojewski, Bułhakow. O tej książce wcześniej nie słyszałem, ale zainteresowałaś mnie nią swoim wpisem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety tym razem to kompletnie nie dla mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi bardzo zachęcająco i na pewno kiedyś się zapoznam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz