W romantycznych mrokach samotności - Emily Fridlund " Historia wilków".

Na początku spodobał mi się tytuł w wersji angielskiej. Później zauroczyła mnie okładka. Fanką Autorki zostałam po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Doskonały debiut powieściowy! Bardzo sprawnie poprowadzona narracja. Język obarczony sporym brzemieniem emocjonalnym, ale przy tym pozbawiony ozdobników. Tekst, w którym najważniejsze staje się to,co niewypowiedziane. I choć akcja toczy się w Ameryce, i choć Autorka jest Amerykanką, to książce daleko do typowo amerykańskiej stylistyki. Całość bardzo mocno pachnie Pustkami Hurley'a, a zapach ten jest przecież niesamowicie kuszący.

Jednym z motywów staje się dzieciństwo. Jego projekcje zostają przedstawione czytelnikowi z różnych perspektyw. Pierwszoosobowa narracja snuje się w mrokach kilku czasoprzestrzeni. Główną bohaterką zostaje nastolatka, która boryka się z najróżniejszymi problemami emocjonalnymi. Dziecko opuszczone na bardzo wielu płaszczyznach. Młoda osoba rozpaczliwie poszukująca alternatywy dla nudy i samotności. Opowieść, która przeraża i porusza, mimo tego, że nie poznajemy jej przecież do końca. Nie wszystkie karty zostają więc odsłonięte, a niedopowiedzenia stają się swoistą osią akcji i na ich odbiorze w dużej mierze opiera się symbolika utworu. Pytania bez odpowiedzi... Czy nauczyciel historii  był pedofilem? Co rzeczywiście łączyło go z uczennicami? Jak wychowanie w komunie wpłynęło na bohaterkę? Co tam się naprawdę stało? Tam, czyli na kartach tego mrocznego, psychodelicznego utworu.

I tutaj właściwie dotykam już sedna, ocieram się o słowo klucz, obcuję z metaforą w sposób bardzo intensywny. Tym co uderza najmocniej jest fanatyzm. Niebezpieczne określenie, które bardzo skutecznie oddziałuje na emocje. Element doskonale nawiązujący do wspomnianych już wcześniej Pustek. Mrok, groźna potęga przyrody i siły nadprzyrodzone, które właściwie nie pozostawiają złudzeń. W Historii wilków kładzie się również subtelny  nacisk na to, w jaki sposób złowrogie ideologie zastawiają sidła, jak werbują członków żerując na najpierwotniejszych ludzkich słabościach. Tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale wrażliwy czytelnik będzie w stanie dostrzec każdy ponury szczegół.
Odbiorca niejednokrotnie poczuje się zirytowany nieustannie zamykającymi się drzwiami, niejednokrotnie zechce potrząsnąć  bohaterami, i niejednokrotnie złapie się na tym, że to nie miałoby sensu, bo archetypy rządzące światem są bezwzględne w tym samym stopniu, co niepodważalne. Odbiorcę w końcu ostatecznie załamie fakt, że ofiarą, znowu podobnie jak w Pustkach, zostanie dziecko.

I jeszcze kilka słów o nawiązaniach, bo, oprócz Hurley'a, trochę mi się ich nasunęło. Przede wszystkim neoromantyzm, którego posępnym oddechem szczelnie się otulam jesienią. Ślady tego nurtu odnajdywałam w utworze praktycznie na każdym  kroku. Dziecko, które zdaje się widzieć więcej. Motyw osamotnienia i braku akceptacji. Artystyczna, wrażliwa  dusza odrzucona przez szeroko pojęty ogół. Życie poza nawiasem społeczeństwa. Bolesny w skutkach indywidualizm. Tragizm. Obłąkanie. Zaślepienie . |I w końcu fatum, które nie zna litości. A wszystko to ubarwione retoryką pełną tego, co wisi w powietrzu, ale jest wyartykułowane wprost.
Co tu dużo mówić - po prostu magia. Magia symbolu, magia motywu, magia mroku.
Pozostaje się cieszyć, że takie książki się ciągle wydaje, że taka nomenklatura nie odchodzi do lamusa. I pozostaje polecać, polecać do upadłego.
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba


Komentarze

  1. Szczerze mówiąc nie przekonała mnie ta książka, zdecydowanie wolę więcej akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie, akcji tutaj tyle co kot napłakał. Ale ja akurat lubię takie zabiegi 😊

      Usuń
  2. Ciężko mi wyrobić sobie zdanie, bo z tego, co piszesz, jednocześnie mnie ta książka zachęca i odpycha :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wcale nie jest krótko, raczej w sam raz :) Ja już dawno zrezygnowałam z dłuższych tekstów, nawet nosiłam się z zamiarem zakończenia przygody z blogiem, bo czasem mam serdecznie dość. Jeśli chodzi o książkę, którą prezentujesz na blogu, to chyba mnie przekonałaś, zwłaszcza że to debiut, a debiutantom trzeba dać szansę. No i ten neoromantyzm. Oj, lubię :) Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, jest naprawdę mocna, ambitna i w bardzo oryginalny sposób skomponowana.
      A skracania tekstów dopiero się uczę, więc dzięki za pozytywny feedback 💞

      Usuń

Prześlij komentarz