Anarchia nieporadna - Petr Šabach "Dowód osobisty"

Wszyscy byliśmy kiedyś anarchistami. Mieliśmy po kilkanaście lat, na każdym kroku snuliśmy teorie spiskowe i wydawało nam się, że nasz bunt ma ogromne znaczenie.  Budowaliśmy więc na tym buncie jazgoczące światopoglądy, zakorzenialiśmy się w ideach nihilistycznych i wierzyliśmy w mroczną moc anty-systemowej energii. Potem natomiast dorośliśmy,  tak jak od zarania dziejów,  dorastają dzieci każdego pokolenia.  System nas zassał, a dla odwrócenia uwagi podarowano nam tzw codzienność kredytowo - konsumpcyjną,  czyli po prostu - problemy.  Innymi słowy- przeszło nam.  Ale, jak się okazuje , nie wszystkim.
Książka,  której dzisiaj pragnę poświęcić swoją wypowiedz jest właśnie o tych,  którzy nigdy nie ścięli włosów, nie wyzbyli się pewnych  odruchów, nie zaprzyjaźnili się z policją,  nie stali się posłuszni i nie nauczyli się dostosowywać.  O tych, którym  nie przeszło...
Tekst wywołuje niewygodne refleksje.  Zadaje pytania o konformizm. Drażni tematy wypchnięte w odmęty nieświadomości.
Jednostka kontra system,  motyw stary jak świat.  Wolność i zmagania z prozą życia.  Cóż,  miało być śmiesznie.  Nie było.

Tytułowy dowód osobisty staje się niejako tematem przewodnim.  Najpierw się go dostaje,  co upoważnia do legalnego zakupu alkoholu,  a potem trzeba go mieć zawsze przy sobie, bo nigdy nie wiadomo kto i kiedy może obywatela zechcieć wylegitymować.  Ten prosty dokument szybko urasta do rangi bardzo głębokiego symbolu.  Towarzyszy bohaterom w każdej praktycznie sytuacji. Odwiedza razem z nimi posterunki i areszty,  uczestniczy w łapankach, obserwuje brutalne sposoby łamania człowieka,  obserwuje przemoc,  bezsilność, zagubienie.  Aż w końcu bierze udział w także w procesie lustracyjnym i dowiaduje się kto donosił na właściciela.  Jeden niepozorny świstek papieru. Człowiek sprowadzony do kilku podstawowych danych.  Mocne przesłanie.

Skłamałabym jednak gdybym powiedziała,  że książka Šabacha nosi znamiona patosu.  Wręcz przeciwnie - pierwszoosobowa narracja oparta jest raczej na absurdzie.  Niezgoda na zastaną rzeczywistość nie brzmi tutaj hucznie i doniośle . Wszystko przypomina natomiast atmosferę zagubienia, spaceru we mgle.  Brak akceptacji opiera się na kompletnym niezrozumieniu tego,  co się dookoła dzieje, na jakiejś nieporadnej formie nieprzystosowania, na pokracznej i słabo wyartykułowanej niezgodzie.  Tu nie ma walki wręcz, tu jest smutna bezsilność.
Ale są i ujęcia groteskowe.  Absurdy tamtych czasów. Legitymacja autostopowicza pachnie Bareją,  choć całości zdecydowanie bliżej do " Opowieści o rzeczywistym człowieku " . Klimat natomiast delikatnie bo delikatnie,  ale jednak skręca w stronę nostalgicznego gawędzenia Hrabala.  Trzeba więc przyznać,  że proza jest to całkiem zacna.

Sabach miał mnie rozśmieszyć i podnieść na duchu w czasie epidemii . To pierwsze się nie udało,  bo podczas lektury w ogóle nie było mi do śmiechu.  Drugie natomiast powiodło się w stu procentach,  gdyż dobry tekst zawsze jest wsparciem i odskocznią od trudów życia.  Dlatego właśnie pierwsze moje spotkanie z nadwornym czeskim satyrykiem oceniam bardzo wysoko. A że nie było śmiesznie... Cóż, może to i lepiej.

Obraz może zawierać: w budynku

Komentarze

  1. Zapowiada się ciekawie myślę,że poczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to książka, która wpisuje się w moje gusta czytelnicze. Jestem sroką okladkową, a ta nie zwróciłaby mojej uwagi. Ja nie sięgnę po ten tytuł, jednak polecę go mojej koleżance. Myślę, że taka taka tem ją zainteresuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli książka przypomina twórczość Hrabala, to zapowiada się ciekawie. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety z opisu wnioskuję, że ta książka nie jest dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się bardzo interesująco. Na plus również okładka ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz