O książkach

Moje preferencje czytelnicze są na tyle rozległe, że w zasadzie nie ma takich obszarów literackich, których się całkowicie i bezdyskusyjnie wyrzekam. Fakt, czasem sięgam po coś bez przekonania i z czystej ciekawości, nie mogę jednak powiedzieć, że czytam wszystko, jak leci. Są rzeczy, których raczej nie czytuję. A nie czytuję romansów (współczesnych rzecz jasna), biografii, sensacji w stylu, postrzelajmy i pościągajmy się fajnymi autkami, oraz książek komercyjnych, czyli tzw masówek pisanych na zamówienie. Uwielbiam natomiast literaturę niebanalną, dziwną, grającą absurdem. Kocham nastrój grozy, tajemnicy, pełnego niepokoju oczekiwania. Zaczytuję się w książkach, których bohaterowie mają z bezwzględną dokładnością nakreślony szkic psychologiczny, są ofiarami traum z dzieciństwa bądź mentalnymi więźniami czasów, w których żyją.
Jako duchowa siostra Roberta Langdona, wszędzie tropię symbole, nawet tam, gdzie być może wcale ich nie ma. 
Często wracam do klasyki i do utworów, które kiedyś zrobiły na mnie wrażenie. Sprawdzam jak wybrzmią w nowych okolicznościach i na innym etapie życia. Mistrza i Małgorzatę czytałam już pięć razy. Przy każdym kolejnym spotkaniu była to dla mnie opowieść o czymś innym. 
Uwielbiam zapach papierowej książki. Lubię patrzeć na swoją biblioteczkę, odkurzać ją i na nowo organizować miejsce dla moich zbiorów. Omijam biblioteki, gdyż nie wyobrażam sobie fizycznego rozstania z książką, chętnie za to zaprzyjaźniam się z antykwariatami. Nigdy nie sprzedaję i nie wyrzucam książek. Dotyczy to również tych pozycji, które mi się nie podobały. Kto wie, może za jakiś czas dojrzeję do tego, aby odebrać je w zupełnie inny sposób...

Komentarze

  1. Wyszukałam Cię i... nie ma. Nie założyłaś fanpage'a na facebooku. Trochę szkoda, można dzielić się linkami i inspiracjami. Piszesz, że ciekawią Cię książki psychologiczne i o traumach, jestem ciekawa czy znasz autobiograficzną powieść Nataschy Kampusch "3096 dni". Akurat niedawno pisałam o tej historii i jej ekranizacji, tyle że nie na blogu, a portalu film.org.pl. Pozwalam sobie podrzucić link.

    http://film.org.pl/a/cykl/ksiazka-a-film/ksiazka-a-film-20-3096-dni-uprowadzenie-nataschy-kampusch-153174/

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie fanpage... za jakiś czas.
    Wiem, że to zabrzmi dziwnie, bo żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku i za zakupy płacimy telefonem, który mamy w zegarku, ale ja jestem jakby postacią retro w tym świecie technologii. No nie ogarniam tego wszystkiego w pięć sekund i musi minąć trochę czasu zanim choć trochę się rozeznam w temacie. O ile nie mam problemu z artykulacją myśli w formie pisemnej, o tyle publikacja tego w tzw sferze online jawi mi się czasem jako coś w rodzaju. Założenie bloga było dla mnie sporym wyzwaniem. Fanpage jest następnym krokiem. Nie poddaje się, choć wiem, że nie będzie łatwo ;)

    Nie czytałam Nataschy Kampush, tym bardziej dziękuję za link. Zajrzę na pewno.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz